Zła pogoda nadal uniemożliwia dotarcie do ciał czwórki Polaków, którzy zginęli w wypadku lotniczym na Alasce. Niewielki samolot turystyczny, którym lecieli, rozbił się w sobotę o trudno dostępne zbocze masywu górskiego Thunder Mountain położonego w Parku Narodowym Denali.
Wrak samolotu, należącego do firmy K2 Aviation, spoczywa na prawie pionowym ośnieżonym zboczu Thunder Mountain na wysokości 3300 metrów. W poniedziałek doleciał tam helikopter służb parkowych. Opuszczony na linie ratownik dotarł do maszyny i znalazł w środku ciała czwórki pasażerów. Zła pogoda uniemożliwiła jednak przetransportowanie ciał oraz poszukiwania pilota samolotu.
Tuż po wypadku połączył się on przez telefon z biurem K2 i poinformował o katastrofie. Godzinę później zadzwonił ponownie, ale to połączenie zostało zerwane. Wszystko wskazuje na to, że nie żyje. W tej chwili nie wiadomo, czy zostanie podjęta akcja wydobycia z samolotu ciał zabitych Polaków.
IAR