Home / Wiadomości  / Komisja Weryfikacyjna badała zwrot nieruchomości przy ulicy Hożej w Warszawie

Komisja Weryfikacyjna badała zwrot nieruchomości przy ulicy Hożej w Warszawie

Nałożeniem na handlarza roszczeń Marka M. kary grzywien w łącznej wysokości dziewięciu tysięcy złotych za niestawiennictwo na rozprawie Komisja Weryfikacyjna ds. stołecznej reprywatyzacji zakończyła dzisiejszą rozprawę. Zajmowała się podczas niej zwrotem nieruchomości przy ulicy Hożej w Warszawie.
Chodzi o nieruchomości pod numerami 23/25, 25 i 25a. Prawa do Hożej 25a „handlarz roszczeń” Marek M. kupił za 550 zł od starszych kobiet – spadkobierczyń właścicieli. Po przejęciu kamienic próbował doprowadzić do usunięcia zamieszkujących tam lokatorów.
W sprawie dwóch kamienic i działki przy ulicy Hożej komisja przesłuchała w charakterze świadków mieszkańców – Jolantę Mizerską, Kamila Długosza, byłą prawniczkę urzędu dzielnicy Śródmieście Izabellę Korneluk oraz Krzysztofa Ratowskiego – byłego kierownik działu nieruchomości dekretowych w stołecznym Biurze Gospodarki Nieruchomościami.
W drodze głosowania Komisja podjęła decyzję, że rezygnuje z przesłuchania ostatniego powołanego świadka – Bolesława Tejkowskiego.
Ze strony urzędu miasta na rozprawę stawili się: szef Biura Spraw Dekretowych Piotr Rodkiewicz oraz dwoje prawników urzędu miasta. Nie stawili się natomiast na rozprawie wezwani: Jacek W. oraz handlarz roszczeń Marek M.
Jako pierwsza zeznawała w tej sprawie lokatorka z kamienicy przy Hożej 25, Jolanta Mizerska. Powiedziała między innymi, że mieszkańcy bali się eksmisji. Jak dodała, mieszkańcy widzieli, co się dzieje w innych, reprywatyzowanych nieruchomościach. Lokatorka zeznała również, że widziała, jak nowi właściciele próbują nakłonić do wyprowadzki mieszkańców sąsiedniej kamienicy. Robili to metodami charakterystycznymi dla tak zwanych czyścicieli kamienic. W zimie zakręcano centralne ogrzewanie, czego efektem była niska temperatura w mieszkaniach. Prowadzono pozorowane remonty, które miały dokuczać mieszkańcom. Nasyłano ludzi, którzy mieli wywołać poczucie strachu wśród lokatorów.
Dawny mieszkaniec kamienicy przy ulicy Hożej 25a, Kamil Długosz, zeznał przed komisją, że po przejęciu kamienicy, natychmiast podwyższono czynsz. Lokatorzy otrzymali od nowego właściciela Marka M. pismo, w którym informował o sześciokrotnym podwyższeniu opłat. Świadek mówił, że wysokość opłat za 80-metrowy lokal wyniosła 3 tysiące złotych miesięcznie.
Mieszkańcy skarżyli się na uciążliwe remonty, a także przerwy w dostawie mediów. Świadek zeznał, że mimo podwyżki czynszu, lokatorzy nadal płacili stare stawki. Miało to dla nich negatywne skutki. Po roku wnoszenia opłat za czynsz według starych zasad, nowy właściciel odciął prąd na klatkach schodowych. Lokatorzy oświetlali sobie schody telefonami komórkowymi. Te i podobne problemy skłoniły niektórych mieszkańców do wyprowadzenia się z Hożej 25a.
Radca prawny Izabella Korneluk twierdzi, że warszawski handlarz roszczeń, Marek M. próbował wpłynąć na jej opinie w sprawie reprywatyzowanej kamienicy. Przyznała, że czuła się zastraszana.
Świadek powiedziała, że jako prawnik ratusza wydała negatywną opinię w sprawie zwrotu nieruchomości przy ulicy Hożej. Marek M. zatelefonował wtedy do jej biura i powiedział: „Pani napisała taką opinię. To mnie bardzo nie odpowiada. Ja na panią będę składał skargi, chyba że pani opinię zmieni”. Izabella Korneluk odmówiła. Jak zeznała, Marek M. złożył na nią skargę do Okręgowej Izby Radców Prawnych, ale została ona odrzucona.
Była urzędniczka zeznała także, że handlarz przejmował roszczenia do gruntów przy ulicy Hożej bez umowy potwierdzonej notarialnie. „W uzgodnieniu ze swoją dyrektor zawiadomiliśmy prokuraturę, CBA, a także urząd skarbowy, ponieważ umowa ta według mnie była umowa pozorną” – tłumaczyła Izabella Korneluk.
Poinformowała, że równocześnie do tych działań toczył się proces przed sądem okręgowym, w którym Marek M. domagał się od miasta odszkodowania za to, że przez lata na niej nie zarabiał. Za nabyte za w sumie 550 złotych roszczenia mężczyzna żądał pięciu milionów odszkodowania. Jak zeznała prawniczka, wszystkie sądy odrzucały jej zastrzeżenia. Dopiero Sąd Najwyższy stwierdził, że roszczenie zostało nabyte za niewspółmierną kwotę. Mecenas Izabella Korneluk mówiła także, że w sprawie Hożej miała kontakty z CBA. Służby dowiadywały się o Marka M. oraz o mechanizmy wydawania decyzji zwrotowych.
Z kolei Krzysztof Ratowski, urzędnik stołecznego ratusza, który pracował przy zwrocie kamienic, przedkKomisją mówił, że jeśli dokumenty dostarczone przez osoby z roszczeniami nie budziły wątpliwości, urząd nie podejmował dodatkowych czynności. Pytany o to, czy urzędnicy sprawdzali testamenty spadkobierców, urzędnik przyznał, że nie było takiego zwyczaju. „Tak wtedy to działało – nie badaliśmy podstaw orzeczeń sądowych” – wyjaśniał Krzysztof Ratowski. Urzędnicy uznawali, że sąd przeanalizował testament i wydał prawidłowe orzeczenie. Świadek zeznał też, że nie było rozmów dotyczących losów lokatorów, którzy mieszkali w reprywatyzowanych kamienicach.
Urzędnik stołecznego ratusza dodał, że za czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego reprywatyzacja ewidentnie spowolniła. Dyrektorzy nie mogli podpisywać samodzielnie decyzji dotyczących kamienic z lokatorami. Prezydent zastrzegł sobie prawo do dodatkowej analizy. Wydłużało to postępowania.
W imieniu Marka M. stawił się przed Komisją jego pełnomocnik. Poprzednio handlarz roszczeń zeznawał jako strona podczas rozprawy dotyczącej kamienicy przy Nabielaka 9, której jest właścicielem. Odmówił wtedy odpowiedzi na pytania Komisji.
IAR

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close